Cóż za wspaniały pomysł! Siedem uli wypełnionych po brzegi górskimi pszczołami i kilogramami złocistego miodu. A wszystko to umieszczone na dachu Regent Warsaw Hotel mieszczącego się prawie w samym centrum miasta. Pasieką zajmuje się przesympatyczny człowiek, prawdziwy pasjonat pszczelarstwa, Dariusz Suchenek. Dzięki jego uprzejmości mogłem z bliska zobaczyć miodobranie oraz samodzielnie pozyskać miód bezpośrednio z plastrów umieszczonych w ulu.
Okazuje się, że miód który jest pozyskiwany z siedmiu uli bez problemu wystarcza na potrzeby zaopatrzeniowe ogromnego hotelu. W ciągu roku pszczoły są w stanie wyprodukować pół tony miodu. Pomyślicie pewnie: jak to wszystko jest możliwe w centrum dużej aglomeracji? Otóż okazuje się, że wokół hotelu jest mnóstwo terenów zielonych. Najbliżej są Łazienki Królewskie, ale pszczoły równie chętnie latają nawet na drugą stronę Wisły. A co z zanieczyszczeniami wszechobecnymi na terenach miejskich? Tutaj pełne zaskoczenie z mojej strony! Okazuje się, że miód wytwarzany przez miejskie pszczoły jest o wiele bardziej zdrowy i pozbawiony zanieczyszczeń, niż ten pochodzący z terenów wiejskich. To wszystko przez jeden prosty fakt: w mieście nie używa się pestycydów, które mają zastosowanie w rolnictwie.
Pszczoły były nielichą atrakcją, jednak to nie był koniec pełnego wrażeń spotkania. Druga część odbyła się w hotelowej restauracji Venti-Tre. Miałem okazję poznać niezwykle utalentowanego szefa kuchni. Marcin Suchenek, bo to o nim mowa, pokazał kilkanaście ciekawych przepisów, w których użyto miodu z hotelowej pasieki. Zdradził też kilka sekretów, ale o tym opowiem w kolejnych wpisach. Było bardzo sympatycznie i niezwykle smacznie.
Na koniec chciałbym jeszcze raz gorąco podziękować całej obsłudze hotelu, oraz Agencji PR Solski Burson-Marsteller za możliwość zwiedzenie pasieki oraz niezapomniane warsztaty kulinarne. Wielki szacunek za prowadzenie pasieki i fantastycznej restauracji. Poniżej jeszcze kilka zdjęć ze spotkania.
